Cognac (koniak) to szlachetny napój otrzymywany drogą destylacji białego wina pochodzącego z prowincji Cognac. Swą doskonałość zawdzięcza unikalnemu połączeniu warunków klimatyczno-glebowych z rozwijanymi od wieków umiejętnościami i pasją ludzi - mieszkańców sześciu ustawowo wyznaczonych rejonów produkcji. Za najlepsze z nich uznano dwa: Grand Champagne i Petite Champagne. W zależności od średniego wieku wchodzących w skład koniaku destylatów wyróżnia się następujące klasy:
VS - Very Special - smakuje jak koniak 3-letni;
VSOP - Very Superior Old Pale - średni wiek tworzących go destylatów to 8 lat;
XO - Extra Old - jego średni wiek to 20 lat.
Koniak nie bez powodu uważany jest za arystokratę wśród alkoholi. Aby jednak spotkanie z nim było prawdziwą podróżą w świat zmysłowych doznań, warto odpowiednio się do tego przygotować, a przede wszystkim znać zasady savoir vivre’u, tak pożądane w arystokratycznym towarzystwie.
Koniak jest trunkiem pijanym najczęściej jako digestif (po posiłku) lub ewentualnie jako poprawiający apetyt aperitif. Raczej nie serwuje się go w trakcie posiłków. Z tego też względu kieliszki do koniaku lub brandy należy podawać dopiero po głównym posiłku, nigdy zaś w czasie biesiadowania. Jednak zasady te nie zawsze i nie wszędzie są przestrzegane. W Azji chociażby koniak i brandy bardzo często pija się w czasie posiłku, nierzadko rozcieńczając je wodą. Także w samej Francji koniak piło się niegdyś nie tylko jako digestif, ale także jako trunek na wzmocnienie w ciągu dnia, nierzadko rozcieńczany wodą.
Choć „koniakowi puryści” uważają, że powinno się go pić bez jakichkolwiek dodatków, to na całym świecie coraz częściej przyrządzane są koktajle, których bazą jest właśnie koniak lub brandy. Pomysły na drinki lansują zresztą sami producenci.
ogrzewać – nie ogrzewać?
Kolejne dylematy budzi pytanie, czy kieliszek z koniakiem należy ogrzewać w dłoniach, co jest zwyczajowo przyjęte w przypadku raczenia się tym trunkiem. Kiedyś, gdy w domach panowała znacznie niższa temperatura niż obecnie, ogrzewanie kieliszka dłonią było niezbędne, aby wydobyć z niego głębię aromatów, której – jak wiadomo – wybitnie sprzyja ciepło. Dzisiaj, gdy nasze mieszkania mają wyższą temperaturę, kieliszek właściwie można trzymać za nóżkę. Uniknie się przy tym innego błędu – przegrzania trunku, które niekorzystnie wpływa na jego bukiet.
Przyjęło się, że koniak lub brandy podaje się w pękatych kieliszkach na krótkiej nóżce, zwanych zresztą koniakówkami. Tymczasem lepszy jest kieliszek o nieco innym kształcie – z szeroką podstawą i zwężającą się ku górze czaszą (przypominający tulipan). Kieliszki o zbyt okrągłym kształcie więżą aromaty, zamiast je uwypuklać. Z kolei kieliszki o zwężającym się kształcie zagęszczają aromaty i wpływają na ich rozwinięcie. Jednak koniakówki są dziś tak mocno utożsamiane z tym rodzajem trunków, że – jak się wydaje – nic nie zagrozi ich popularności. Mają one zazwyczaj sporą objętość (od 100 do nawet 300 ml), warto jednak pamiętać, że należy je napełniać co najwyżej do 1/3, a nawet 1/5 wysokości. Do kieliszka wlewa się nie więcej niż 40 ml alkoholu. Dzięki temu aromat jest bardziej skoncentrowany i pozwala odczuć swoje subtelne niuanse.
czas najlepszym przyjacielem
<
Inaczej niż w przypadku chociażby czystej wódki, aby móc naprawdę cieszyć się wszystkimi smakami i aromatami koniaku bądź brandy, należy poświęcić im dużo czasu. Po pierwsze dlatego, że pełnia aromatów z nalanego do kieliszka trunku uwalnia się dopiero po kilku minutach. Po drugie, w przypadku koniaku, podobnie jak ma to miejsce z dobrą whisky, największe znaczenie ma umiejętność wyczucia ogromu zapachów, które skrywają się w trunku. Najmocniejsze aromaty znajdują się wewnątrz kieliszka, im bardziej na zewnątrz, tym aromaty stają się delikatniejsze. Aby je wyczuć, należy stopniowo przesuwać nos w stronę kieliszka, aby w końcu zaciągnąć się zapachem z samego wnętrza naczynia. W celu uwolnienia bogactwa aromatów, koniak należy także wprowadzić w delikatny ruch okrężny, przez co zostaje on odpowiednio natleniony. Delektowanie się aromatami koniaku wymaga czasu, podobnie jak jego smakowanie. Nie pija się go jednym haustem, ale smakuje, nie spiesząc się, łyczek po łyczku.
Odpowiedni sposób picia koniaku w przeszłości bywał we Francji nawet powodem interwencji dyplomatycznych. Uznawany za króla dyplomacji, minister spraw zagranicznych Francji, Charles-Maurice de Talleyrand-Perigord, w rozmowie z niemieckim posłem skrytykował niegdyś fakt, że wypił on kieliszek koniaku jednym haustem: Koniaku w ten sposób nie pijemy. Kieliszek bierze się w zagłębienie dłoni, ogrzewa, kolistym ruchem lekko potrząsa, aby trunek wydzielił zapach. Wtedy podnosi się go do nozdrzy i wzdycha... – A potem, Wasza Wysokość? – A potem stawia się kieliszek i rozmawia o koniaku!
JUSTYNA ŁOTOWSKA
ŹRÓDŁO:Świat Alkoholi
Czytaj więcej ↓